czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 2

 muzyka

Szybkim ruchem wyłączyłam dzwoniący budzik. Przewróciłam się na drugi bok i nakryłam głowę poduszką. Nie, jeszcze chwilę, błagam. Podniosłam się gwałtownie gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Cholera. Chwyciłam się za czoło i potarłam bolące miejsce. Trochę przeholowałam wczoraj z alkoholem. Powolnym krokiem ruszyłam przez salon by otworzyć drzwi. Za drewnianą płytą zobaczyłam wysokiego mężczyznę, około dwudziestki, z nastroszonymi blond włosami i kilkudniowym zarostem.
- Franky Wild ? - chłopak górujący wzrostem rzucił mi pytające spojrzenie. Gdy skinęłam głową podał mi do ręki białą kopertę wielkości A4. - Potwierdzenie odbioru, proszę podpisać. - na małej karteczce wskazał mi wykropkowane miejsce. - Dziękuję bardzo, życzę miłego dnia.
- Wzajemnie. - wymamrotałam i uśmiechnęłam się blado. Zaraz się zrzygam. Kopertę położyłam na stole w salonie. By rozbudzić swoje zmysły nastawiłam telewizor na - tradycyjnie jak każdego ranka - kanał muzyczny. Włączyłam w kuchni czajnik elektryczny by zagrzać sobie wodę na poranną kawę i włożyłam dwie kromki chleba do tostera ustawiając go na odpowiedni czas pieczenia. Stojąc przed lustrem w łazience związałam włosy w luźnego kucyka. Obmyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam na swoje odbicie i uderzyło mnie wspomnienie dotyczące ust zielonookiego bruneta. Opuszkami palców przejechałam subtelnie po szyi, uchu, aż po linię żuchwy. Przymknęłam oczy wspominając tamto wydarzenie. Moją głowę zaprzątnęły myśli typu ; Kim on jest ? Dlaczego tak szybko zniknął ? I dla mnie najważniejsze. Wróci ? Potrząsnęłam głową chcąc wyrzucić te myśli z głowy i zaczęłam myć zęby. Nałożyłam na buzię odrobinę bazy pod makijaż a po chwili podkład rozświetlający, dokładnie go rozprowadzając. Oczy pomalowałam tuszem i podkreśliłam
czarną kredką. Natomiast usta potraktowałam różanym balsamem do ust. Włosy zostawiłam tymczasowo związane tak jak były. Wyszłam z łazienki gasząc światło i zamykając drzwi. Kubek z rozpuszczalną kawą zalałam wrzącą wodą a tosty posmarowałam dżemem wiśniowym. Z wiszącej szafki w kuchni na ścianie wyciągnęłam opakowanie tabletek przeciwbólowych. Chwyciłam śniadanie, kawę i tabletki i usiadłam przy białym stole. Wyciągnęłam z opakowania jedną tabletkę i popiłam ją kawą.
- Dobra, zobaczmy co tu mamy. - mruknęłam i sięgnęłam po leżącą obok kopertę. Paznokciem rozerwałam górną część papieru i ostrożnie wysunęłam zawartość koperty. Moje oczy szeroko się otworzyły gdy zobaczyłam czarny wytłuszczony druk. ZAWIESZENIE STANOWISKA PRACY. WYPOWIEDZENIE. ZDANIE WYNAJMOWANEGO MIESZKANIA. UREGULOWANIE ZALEGŁOŚCI. Kubek który trzymałam w dłoń z hukiem rozbił się na drewnianej podłodze. Moje serce na chwilę zamarło. Nie, nie, nie ! To nie tak miało się potoczyć ! Z impetem odsunęłam się od stołu i po krótkiej chwili zbiegałam już na boso do The Gust. Odszukałam wzrokiem odpowiednią osobę i podeszłam do niej.
- Dean u siebie ? - spytałam nerwowo stukając palcami. Wysoka, szczupła blondynka zlustrowała mnie od góry do dołu. Ja pierdole, tak wyszłam w samej piżamie i bez butów.  - Napatrzyłaś się ? - wycedziłam przez zęby. Zajęło jej chwilę zanim dotarło do niej co powiedziałam, bo dopiero po chwili odwróciła ode mnie wzrok i wróciła do przerwanej czynności.
- Tak, jest u siebie. - przymknęłam oczy gdy usłyszałam jej piskliwy głosik. Przeszłam za ladą baru o otworzyłam pierwsze drzwi do których doszłam. Mam cię. Wysoki, dobrze zbudowany brunet stał do mnie plecami opierając się o biurko i wyglądając przez okno. Specjalnie z głośnym trzaśnięciem zamknęłam za sobą drzwi. Chłopak od razu się odwrócił w moją stronę.
- Oddzwonię. - zmarszczył brwi a na jego twarzy wymalowała się wyraźna konsternacja. Odłożył telefon na drewniany mebel i usiadł na kręconym fotelu zaplatając ręce na piersi. - O co chodzi ? - zapytał znudzonym tonem. Jeszcze się pyta ?! 
- Co to kurwa jest ? - syknęłam i rzuciłam kopertę z papierami na biurko.
- To co widać. - powiedział hardo wpatrując się w moje oczy. Dupek nawet na nią nie spojrzał !
- Powiedziałeś, że jeżeli spłacę część zadłużenia, zostawisz sprawę w spokoju. - podeszłam do niego i oparłam się dłońmi o kant biurka nachylając się w jego stronę. Ciężko było wytrzymać jego przenikające spojrzenie, ale zebrałam całą swoją odwagę. Zmrużył oczy i z wahaniem skinął głową.
- Fakt, powiedziałem. - chwycił swój telefon i zaczął coś na nim wystukiwać - Ale to, już nie zależy ode mnie. - podniósł na mnie oczy znad telefonu. Cała złość i nienawiść uleciała ze mnie w jednej chwili. Byłam pewna, że to jego zemsta. Nie jestem dumna z tego co kiedyś nas łączyło. W skrócie. Poznaliśmy się około rok temu na imprezie u - jak się okazało - wspólnego znajomego, spotykaliśmy się przez jakiś czas, wyszła propozycja pracy w klubie jego ojca, jak widać zgodziłam się. Nasz związek, o ile można to tak nazwać brałam na serio,  zaangażowałam się w niego. Jednak problem pojawił się wtedy, gdy Dean nigdy nie znajdował czasu na wspólne wyjścia, kolacje, spotkanie się ze znajomymi, czy po prostu spędzenie czasu we dwoje. Jeżeli się spotykaliśmy, zawsze kończyło się to seksem, który wynikał z jego inicjatywy. Słyszeliście kiedyś pojęcie " związek seksualny " ? Tak, nasz związek opierał się tylko i wyłącznie na seksie.  Przez sposób w jaki mnie traktował, zupełnie zmieniłam pogląd na życie miłosne. Dean pokazał mi, że miłość nie istnieje, jest tylko przyjemność.
- Dean, proszę cię, daj mi czas na spłatę długu. - powiedziałam błagalnym tonem. Czułam... skruchę ?
- Przykro mi, mamy już zatrudnionego nowego pracownika. Nie wywiniesz się Franky. - zmarszczył brwi i oparł brodę na swoich dłoniach. - Chyba, że...- wstał, obszedł biurko i stanął przy moim boku.
- Zgodzisz się na pewien...układ. - dokończył i pochylił się w moją stronę, szeptając mi do ucha. Nie byłam zbytnio zachwycona reakcją mojego ciała, gdy przeszła po nim intensywna fala dreszczy. Brunet zaczął składać na moim policzku subtelne pocałunki, aż dotarł do kącika moich ust. Zaskoczona obrotem sytuacji nie mogłam się ruszyć.
- Jeśli tylko mi pozwolisz - powiedział przygryzając płatek mojego ucha - zrobię dla ciebie wszystko co tylko sobie zażyczysz. Nosem przejechał wzdłuż mojej szyi, jednocześnie zostawiając na niej mokre ślady swojego języka. Zacisnęłam powieki i starałam się przełknąć tworzącą się gulę w moim gardle.
Czytaj ; "Dostaniesz nową pracę, mieszkanie, i inne drogie pierdoły na które mnie stać a w zamian, gdy tylko będę miał zachciankę, będę mógł cię pieprzyć". Nie ukrywam, mimo tego że mnie zranił, nadal mam do niego słabość. Ignorując moje wyraźne protesty chłopak pchnął mnie lekko na ścianę i wpił się w moje wargi z niesłychaną natarczywością. Próbował wywalczyć dostęp do wnętrza moich ust, jednak ja uparcie go odmawiałam. Poległam jednak gdy Dean zacisnął palce na moim biodrze, jęknęłam z bólu a on wykorzystał chwilę wdzierając się do środka swoim obleśnym językiem. Uważnie studiował moje podniebienie, kończąc pocałunek przygryzieniem mojej dolnej wargi. Z trudem wcisnęłam między nasze ciała moje dłonie i usadowiłam je na jego torsie w celu odepchnięcia go. Na moje szczęście, zrozumiał iluzję.
- Zapomnij. - powiedziałam gdy tylko moje usta stały się wolne. Odepchnęłam go, tyle że tym razem mocniej. Gdy odwracałam się chłopak chwycił mnie za ramię zmuszając mnie, bym zwróciła się w jego stronę.
- Przyjdziesz. - powiedział to z takim luzem i pewnością, jakby miało się to ziścić. Wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i wyszłam z małego pomieszczenia. - Do końca tygodnia ma Cię tu nie być. - krzyknął za moimi plecami.
Co dziś jest ? Wtorek. Mam pięć dni, na znalezienie nowego mieszkania i pracy. Zajebiście. 

Zegarek nocny stojący na szafce obok łóżka wskazywał godzinę dwudziestą pierwszą czterdzieści siedem. Leżąc na łóżku z laptopem uporczywie przeszukiwałam oferty pracy oraz wynajmu mieszkań. Cały dzień przesiedziałam na buszowaniu w internecie. Gdy znalazłam kolejny adres interesującego mnie mieszkania zapisałam go w białym notesie. Zmęczona obróciłam się na plecy, dając sobie chwilę wytchnienia. Może powinnam przyjąć jego ofertę ? Przecież to nic wielkiego. Spałam już z nim nie jeden raz...Co innego robić to dla przyjemności, niż dla pieniędzy. Nie, nie jestem taka. Nie potrafiłabym zniżyć się do takiego poziomu. Czyżby ? Nie ! Nie pozwolę sobie na to.
Zerknęłam jeszcze raz na stojący obok zegarek i chwyciłam do ręki telefon. Wprowadziłam odpowiedni numer i czekałam aż ktoś odbierze. Jeden sygnał, drugi, trzeci...
- Halo ? - po drugiej stronie usłyszałam niski męski głos.
- Um, dobry wieczór. Dzwonię w sprawie oferty wynajmu mieszkania. - kolejnej z rzędu, dodałam w myślach.

Od rana jestem zabiegana. Mam masę spraw papierkowych do pozałatwiania i mało czasu. Dziś jest piątek a od wtorku obejrzałam siedem mieszkań i byłam na trzech rozmowach w sprawie pracy. Ani tego pierwszego, ani tego drugiego nie znalazłam. Właśnie jestem w drodze do kolejnego mieszkania. Okolica jest o wiele spokojniejsza niż ta w której mieszkałam dotychczas. Można powiedzieć, że aktualnie stoję w centrum osiedla domów szeregowych. Chodniki są wyłożone płaskimi kamieniami, a po bokach dróżek rosną drzewa i posadzone są piękne kwiaty, których nazwa wyleciała mi z głowy. Pięknie tu. Zerknęłam na adres zapisany na kwadratowej karteczce. To tutaj. Z wahaniem weszłam po schodach prowadzących do domu rozglądając się po okolicy. Szukałam dzwonka do drzwi, lecz go nie znalazłam. Zamiast niego na drzwiach wisiała kołatka. Chwyciłam ją i zastukałam dwa razy. Za drewnianymi drzwiami usłyszałam szmer i od kluczanie zamka.
Przede mną stała średniego wzrostu kobieta z czarnymi włosami upiętymi w koka. Makijaż miała dosyć mocny. Oczy pomalowane szarawym cieniem i podkreślone eye-linerem a usta zrobione na czerwono. Ubrana była w białą koszulę włożoną w beżową ołówkową spódnicę nad kolano i na nogach założone miała czarne szpilki. Oficjalnie. Podczas gdy ja miałam na sobie ciemno beżowe obcisłe spodnie, luźną kremową bluzę z napisem " Brooklyn NY Soccer League 1963" i na nogach czarne trampki. Na moim lewym ramieniu swobodnie wisiała duża torba w kolorze koniakowym.

- Pani Wild ? - zmierzyła mnie wzrokiem z powątpieniem.
- Tak. - skinęłam głową. Podziwiaj widoki mała póki możesz. - A Pani to...?
- Właścicielka domu. - zmarszczyła brwi. - Victoria Cross. - podała mi dłoń, którą bez wahania chwyciłam.
- Ma Pani dość męski głos przez telefon. - zmiana planu. Trzeba rozładować trochę atmosferę. Cycki kobiety nie fajnie zaczęły latać we wszystkie strony z powodu śmiechu. Nie powiem, ma czym oddychać.
- Mój chłopak z Panią rozmawiał. - wydusiła z siebie gdy się trochę uspokoiła. Nagle zerknęła na zegarek założony na swoim nadgarstku. - O, musimy się streszczać.
Muszę przyznać, że jeszcze nigdy w tak szybkim tępię nie oglądałam mieszkania. Nigdy wcześniej nie podjęłam też tak szybko decyzji o jego wynajęciu.
- Co mam podpisać ? - zapytałam z uśmiechem na zewnątrz budynku.
- Na razie wystarczy potwierdzenie decyzji drogą e-mailową. Jak najszybciej niech dostarczy Pani do mnie potrzebne dokumenty i to wszystko. - podała mi małą wizytówkę z jej nazwiskiem, adresem zamieszkania, adresem prywatnego biura i numerem kontaktowym.- Zatem, - sięgnęła ręką do torebki i wyciągnęła z niej pęk małych srebrnych przedmiotów. - klucze są Pani.
Udało mi się. Jeden problem z głowy.



Hej ! Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na nowy rozdział. Wyjechałam i potrzebowałam chilloutu ♥ Następny rozdział powinien pojawić się jakoś w połowie przyszłego tygodnia.
Dziękuję za komentarze i opinie :)
Nie chciało mi się sprawdzać błędów, więc przepraszam za wszystkie niedogodności !
Liczę na wasze komentarze i zaobserwowanie ;)
tt : @gustoftruth
                                                                                                     Franky

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 1

muzyka

Obudziłam się tradycyjnie z pierwszym sygnałem budzika. Zegarek wskazywał godzinę 11:00. Tak, wiem. Nie za wcześnie, ale gdybym nie nastawiła budzika obudziłabym się pewnie między szesnastą a siedemnastą. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku, uświadamiając sobie że mam dzisiaj dzień wolny od pracy. Zgramoliłam się z łóżka, podchodząc do okna i odsłaniając rolety. Pogoda była wyśmienita, słonecznie i zupełnie bezchmurnie. Kocham Nowy Jork, ale od pewnego czasu dobija mnie rutyna w tym miejscu, także w moim życiu. Postanowiłam ten dzień przeznaczyć na porządkowanie domu i pozałatwianie kilku zaległych spraw, jak na przykład zanieść do krawca sukienkę, czy odebrać rzeczy z pralni.
Skierowałam się w stronę komody i wyciągnęłam z niej świeżą bieliznę, po czym przeszłam przez salon po drodze włączając stację muzyczną w telewizji i weszłam do łazienki. Drzwi zawsze zostawiam otwarte, jako że mieszkam sama i nie czuję potrzeby prywatności, mam jej aż nad to. Pośpiewując wzięłam szybki zimny prysznic dla orzeźwienia. Po wszystkim wyszłam z kabiny prysznicowej i owinęłam ciało w ręcznik. Umyłam zęby oraz twarz i zabrałam się za doprowadzenie siebie do porządku. Włosy zostawiłam luźno opadające na ramiona. Na twarz nałożyłam odrobinę fluidu by poprawić jej koloryt, po czym pomalowałam rzęsy tuszem wydłużająco-pogrubiającym.
- Zdecydowanie lepiej - powiedziałam do swojego odbicia.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się do swojego pokoju. Stanęłam przed otwartą szafą, jednocześnie myśląc w co się ubrać. Zdecydowałam, że założę krótkie jeans'owe szorty, które miały tu i ówdzie przetarcia. Na górę wybrałam czarną bluzę wkładaną przez głowę i w tym samym kolorze vans'y. Do czarnej workowatej torebki schowałam telefon i portfel. Przed wyjściem przejechałam wzrokiem po mieszkaniu upewniając się, że wszystko powyłączałam. Jest okej. Przyciągnęłam do siebie zamknięte już drzwi i przekluczyłam zamek. Usiadłam na poręczy kręconych schodów i zaczęłam zjeżdżać w dół z tworzącym się uśmiechem na moich ustach. Zeskoczyłam zgrabnie na zniszczoną drewnianą podłogę w bramie. Odnalazłam właściwe drzwi i weszłam na zaplecze The Gust a z niego do knajpy. Cała część mieszkalna kamienicy była wynajęta dla pracowników TG. By wejść do naszej bramy, trzeba było przejść przez całe The Gust, wejść na zaplecze, a z zaplecza wchodziło się do naszej klatki.
Jak na tą godzinę, muszę przyznać że jest ruch. Za ladą baru zobaczyłam wycierającą naczynia Holland. Podeszłam do niej z uśmiechem.
- Co jest Roden ? - trąciłam ją lekko biodrem.
- Wstała królewna. - brunetka omiotła mnie wzrokiem - Szef pytał się o Ciebie. - zaakcentowała wyraźnie ostatnie słowo.
- Dean ? - zmarszczyłam brwi - Czego znowu chce ? - przyjrzałam jej się uważnie.
- Serio Franky ?! I ty się jeszcze pytasz ?! - fuknęła na mnie i uderzyła z pięści w ramię. - Masz zaległe godziny do odrobienia i dwa czynsze do zapłaty ! Stracisz pracę i mieszkanie w krótkim czasie.
- Ach, o to chodzi. - przewróciłam oczami.
- Tak o TO. - pod naciskiem jej spojrzenia musiałam spuścić wzrok.
- Dobrze, zajmę się tym. - nagle moje buty stały się bardzo interesujące - A teraz, masz to o co Cię prosiłam ? - zapytałam niepewnie, po czym podniosłam na nią wzrok. Holland westchnęła zirytowana.
- Oczywiście, że mam. - po chwili na jej usta wkradł się złośliwy uśmieszek. Sięgnęła ręką pod blat i podała mi małą paczuszkę. - Uważaj, to jest coś.
- Okej, mamo. - podkreśliłam ostatnie słowo, oraz wyszłam z TG głównym wyjściem na ulicę Nowego Jorku, chowając małe zawiniątko do kieszeni bluzy.
Ulice Nowego Jorku o każdej porze dnia cieszą się tłumami przepychających się
obok siebie ludzi. Po drodze zatrzymałam się przy automacie Starbucks'a i wybrałam dwie duże kawy po czym wrzuciłam do środka monetę.
Z głównej ulicy tętniącej życiem, skręciłam w małą i spokojną - jak na to miasto - uliczkę. Gdy pchnęłam szklane drzwi zabrzęczał dzwoneczek wiszący tuż nad nimi. Rozejrzałam się dookoła. Ściany pomieszczenia były w kolorze wyblakłego błękitu a na podłodze białe duże kafle. Podeszłam do białej, wysokiej i zabudowanej lady i nacisnęłam na niej mały srebrny dzwoneczek.
- Idę, już idę ! - usłyszałam krzyk z pomieszczenia obok. Drzwi się uchyliły i zobaczyłam wysoką, szczupłą, blondwłosą dziewczynę z dość mocnym makijażem oczu. Podeszła do mnie z uśmiechem i nasze zaciśnięte pięści lekko się o siebie zderzyły.
- Dobrze widzieć Cię całą, Frank. - chwyciła moją dłoń i lekko ją ścisnęła, dając znać, że się cieszy.
- Ciebie też Ginny. - odwzajemniłam uścisk. Podałam jej kawę a sama zaczęłam pić swoją. - Więc, jak Ci się tu pracuje ? - wskazałam ręką na pomieszczenie i uniosłam pytająco brew. Dziewczyna podeszła na swoje stanowisko pracy, siadając na wysokim stołku za ladą.
- To nie jest to co chciałabym robić, ale wiesz, nie ma co narzekać. - spojrzała na mnie znacząco.
- Tak. Wiem co masz na myśli. - uciekłam wzrokiem patrząc przez szybę,skupiając swoją uwagę  na parkującym właśnie aucie. - Masz coś dla mnie ? - skinęłam głową w stronę drugiego pomieszczenia.
- Tak, tak. - wstała i podeszła we wskazanym przeze mnie kierunku - Przyniosę.
Blondynka wróciła po chwili z materiałowym workiem i zawiesiła mi go na ramieniu.
- Musisz tylko tu podpisać. - zmarszczyłam brwi przybliżając się do lady - Potwierdzenie, że odebrałaś ubrania. - wyjaśniła widząc moją minę.
- Och, no tak. - szybkim ruchem maznęłam na papierze parafkę i w tym momencie usłyszałam dzwoneczek sygnalizujący wejście nowego klienta.
- Ginny. - usłyszałam męski głos. Gdy się podpisałam przesunęłam kartkę wraz z długopisem w jej stronę, jednak jej już tam nie było. Odwróciłam się i zobaczyłam ją przytulającą się do wysokiego blondyna. Odczekałam chwilę, gdy ich emocje trochę opadły i odezwałam się by się pożegnać.
- Ginn, ja uciekam. - dziewczyna miała wyraz twarzy jakby zapomniała, że w ogóle tu jestem. - Muszę iść, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
- Och, wy się jeszcze nie znacie. - powiedziała zerkając na chłopaka i z powrotem spojrzała na mnie. - Franky to Niall, Niall to Franky, moja przyjaciółka. - gestem dłoni wskazując to na mnie to na niego. Gdy skończyła nas sobie przedstawiać, Ginny chwyciła go za rękę splatając jego palce ze swoimi i dając mi tym samym znać, że są parą. Niall wyciągnął drugą rękę w moim kierunku, chwyciłam ja i delikatnie ścisnęłam.
- Miło mi Cię poznać, Franky. - niebieskooki chłopak przytaknął z uśmiechem.
- Mi Ciebie też. - przyznałam - Do zobaczenia. - zwróciłam się do dziewczyny, ta oderwała się od swojego chłopaka i przywarła do mnie w miłym uścisku.
- Uważaj na siebie. - szepnęła mi do ucha, na co moje policzku lekko się uniosły.
- Ty też Ginny, ty też. - westchnęłam i wtuliłam się w dziewczynę. Trwałyśmy tak sekundę czy dwie, po czym wyszłam z pralni, rzucając jej ostanie spojrzenie przez okno. Przytulała się do Nialla, a on obejmował ją w opiekuńczym geście.
Ginny Fields, kocham Cię siostro. Znamy się od ponad trzech lat i razem wiele przeszłyśmy. Przez wydarzenia związane w Toronto zmuszone byłyśmy wyjechać. Nie chcę teraz o tym mówić, sedno w tym, że dzięki tamtym przeżyciom, umocniłyśmy naszą przyjaźń. Pokazało mi to, że na Ginny mogę polegać w każdej sytuacji, że to nie są tylko puste słowa. Jak w wielu przypadkach. Nie uciekła gdy jej potrzebowałam, została ze mną. Do dziś. I zostanie, na dłużej. Rękawem bluzy otarłam mokre policzki, nieświadoma tego, że spływała po nich słona ciecz.


Opadłam zmęczona na sofę w pokoju. Szczęśliwa a zarazem wykończona przejechałam wzrokiem po wysprzątanym mieszkaniu. Moje mieszkanie nie jest za duże. Otwierając drzwi wejściowe wchodzi się od razu do salonu z aneksem kuchennym, po lewej stronie pokoju wchodzi się do mojej sypialni, natomiast po prawej do łazienki. Kolorystyka mieszkania utrzymana jest przeważnie w bieli i beżu. Większość ścian pokryta jest cegłami, a reszta pomalowana na czystą biel. Białe drewniane podłogi, posiadające gdzie nigdzie przetarcia. Widok z okien nie jest imponujący, widzę z nich główną ulicę, co równa się z ciągłym ruchem i hałasem. Meble kuchenne są przełamaniem między kolorem białym a kremowym, przy szafkach na środku stoi mała wysepka. Ściany zapełnione są półeczkami na których stoją kwiaty, przyprawy, wazony czy nawet naczynia.
Najbardziej w tym mieszkaniu kocham mój kominek, a raczej jego atrapę. W pokoju zwieszonych mam wiele fotografii mojej rodziny, przyjaciół i urywki z najlepszych chwil w życiu. Po prawej stronie kremowej kanapy, stoi niski regał z książkami których nigdy nie przeczytałam i zapewne nie przeczytam. Na przeciwko sofy na ścianie, nad kominkiem wisi płaski telewizor. Po lewej stronie wypoczynku stoi biały drewniany stół z krzesłami. Sypialnia jest urządzona skromnie, ale przytulnie. Białe rzeźbione łóżko, dwa stoliczki nocne, biała szafa i komoda. Jak pewnie zauważyliście, mam fobię na punkcie bieli.
Zerknęłam na zegar wiszący w kuchni, wskazywał godzinę 21:17. Pod wpływem impulsu postanowiłam wybrać się do The Gust. Ruszyłam do sypialni i podeszłam do szafy otwierając ja na oścież. Wybrałam czarną, krótką, koronkową sukienkę z pokaźnym wycięciem w kształcie litery "V"
na plecach i rękawami trzy czwarte. Odszukałam w komodzie czarną, także koronkową bieliznę. W drodze do łazienki przewiesiłam przez oparcie sofy sukienkę a bieliznę zabrałam ze sobą. Luźny kok zrobiony rano trochę się rozsypał więc włosy podpięłam klamrą. Wzięłam prysznic i wybrałam żel o zapachu kokosowym, dokładnie obmywając całe ciało. Po chwili stanęłam przed lustrem w celu poprawy makijażu. Oczy podkreśliłam czarnym eye-linerem i ponownie wytuszowałam rzęsy. Usta musnęłam czerwoną szminką. Włosy przeczesałam
palcami i postanowiłam zostawić je w naturalnym stanie, czyli lekko falowane. W samej bieliźnie podeszłam do kanapy i narzuciłam na swoje ciało przygotowaną wcześniej sukienkę. Przejrzałam się w lustrze, przyglądając się swojemu odbiciu od góry do dołu. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że brakuje mi istotnego elementu, butów. Zdecydowałam się założyć czarne szpilki na platformie. W uszy wetknęłam małe złote kuleczki a na nadgarstek założyłam również złoty cieniutki łańcuszek.  Zostawiłam telefon i portfel w domu, jedyne co ze sobą wzięłam to klucz od drzwi, który chwilę potem schowałam pod wycieraczkę. Położyłam dłoń na poręczy schodów intensywnie rozmyślając. Przed oczami mignął mi obraz upadającej mnie z poręczy schodów. Nie, lepiej nie. Wolę nie ryzykować skręceniem kostki w tych butach. Wybrałam tradycyjny sposób zejścia ze schodów. Nie powiem, trochę mi to zajęło. Zdecydowanym krokiem przeszłam przez zaplecze wchodząc do klubu. Przez dudniącą muzykę, czułam jak każdy najmniejszy skrawek mojego ciała pulsuję. Miałam wrażenie, że wewnątrz mnie zamknięto rozszalały odtwarzacz muzyczny. Podeszłam do baru i usiadłam na wysokim krześle.
- Stevie ! - krzyknęłam do znajomego mi kelnera unosząc w górę dłoń dając mu znać, że czekam by podszedł. Już po chwili stanął przede mną z uśmiechem.
- Co podać, Franky ? - chłopak pochylił się w moją stronę.
- To co zawsze. - odpowiedziałam, puszczając mu oczko - Rachunek dopisz do mojego nazwiska. - powiedziałam chwytając postawione przede mną naczynie.
- Tak, wiem. - wysoki, dobrze zbudowany brunet chwycił notes i przekartkował go w poszukiwaniu danej strony. Gdy ją znalazł otworzył szeroko oczy i spojrzał na mnie. - Trochę się tego nazbierało.
- Nie panikuj, szef się nie dowie. Ureguluję wszystko do końca tygodnia. - szybkim ruchem opróżniłam szklankę z alkoholem. Powtórzyłam tę czynność parę razy za każdym razem domagając się dolewki. Po pewnym czasie straciłam rachubę ile wypiłam. W między czasie spalając duże ilości kalorii tańcząc w tłumie razem z Holland.
- Muszę naładować baterię. - krzyknęłam jej do ucha zmuszając ciało do zaprzestania jakichkolwiek ruchów. Dziewczyna skinęła głową i z uśmiechem zwróciła się do nowo poznanego faceta.
- Jeszcze raz Stev. - drżącą ręką przysunęłam w jego stronę szklankę.
- Jesteś pewna ? - chłopak przypatrywał mi się niezdecydowany.
- Lej. - powiedziałam surowym tonem. Po otrzymaniu kolejnej dawki alkoholu chwyciłam drinka i zwróciłam się w stronę ocierających się o siebie spoconych ciał. Po raz kolejny opróżniłam duszkiem zawartość trzymanego naczynia i odwróciłam się by odłożyć je na ladę baru. Wtedy to poczułam. Zacieśniające się - jak podejrzewam - męskie ramię wokół mojej talii. Przyciągnął moje odsłonięte dzięki fasonowi sukienki plecy do swojego torsu. Mogłam bez problemu poczuć jak mięśnie chłopaka napinają się z każdym krokiem, prowadząc mnie tyłem na parkiet. Gdy wmieszaliśmy się w tłum, wykorzystałam chwilę nieuwagi mężczyzny i odwróciłam się do niego przodem. To co zobaczyłam było porażające. Poczułam przeciągłe ukłucie TAM, w dole. Wysoki chłopak z ciemnymi, kręconymi włosami przyglądał mi się bez żadnych emocji wypisanych na twarzy. Migoczące lampy uniemożliwiały mi dokładne stwierdzenie jaki kolor mają jego tęczówki. Wydaje mi się, że to coś na przełomie intensywnego turkusu a sycącej zieleni. Piękne, pomyślałam. Miał na sobie czarny opinający tors T-shirt, na to założoną czarną marynarkę z podwiniętymi rękawami i nisko osadzone na biodrach szare, wąskie spodnie. Wsunął swoje kolano między moje nogi i zjeżdżając ręka wzdłuż moich pleców, zatrzymał ją w dole kręgosłupa przyciągając mnie do siebie. Uwierzcie mi, w tamtym momencie nie było szans by wcisnąć między nas chociażby powietrze. Podniosłam rękę i umieściłam ją na jego klatce piersiowej, lekko się odpychając. Mężczyzna chwycił moją drugą dłoń zaciśnięta w pięść i owinął ja sobie wokół szyi. Zauważyłam na niej zawieszony łańcuszek w kształcie małego papierowego samolocika. W oka mgnieniu obrócił mnie do siebie tyłem, i przywarł do mnie całym ciałem. Jego ciało a szczególne biodra poruszały się w dość sugestywny sposób. Przesunął prawą dłoń na moje biodro zaciskając na nim palce, a lewą na moją talię. Nie myślałam co robię, moje ciało samoistnie powtarzało ruchy mężczyzny. Poczułam zimny podmuch powietrza na karku. Odchyliłam głowę na bok i oparłam ją na jego ramieniu. Mężczyzna sunął nosem wzdłuż mojej szyi, składając na niej mokre pocałunki, co jakiś czas przygryzając skórę. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Był wyraźnie zadowolony reakcją, którą ode mnie uzyskał. Moich uszu dobiegł stłumiony szept.
Jego obcesowe zachowanie nie zrobiło na mnie większego wrażenia, powiedzmy, że po części byłam do tego typu rzeczy przyzwyczajona.
- Taka piękna... - powiedział szorstkim głosem tuż przy moim uchu. Na dźwięk jego głosu, po moim ciele przeszły silne dreszcze. Poczułam jak ramiona chłopaka opadają. - Do zobaczenia. - wyszeptał namiętnie, a gdy się obróciłam jego już nie było.




Witam czytelniczki ! Nie będę was zanudzać, więc przechodzę od razu do sedna sprawy. Przepraszam, że musiałyście tyle czekać na pierwszy rozdział, ale mój kompletny brak czasu + weny zburzył wszystkie moje plany. Wyszedł, jaki wyszedł. Mam nadzieję, że następny rozdział  pojawi się szybciej ;) Możecie w komentarzach zadawać bohaterom pytania itd. Błagam wszelkie informacje na temat nowych rozdziałów u WAS czy zaproszeń do WAS zostawiajcie w zakładce "SPAM", regularnie tam zaglądam.
Możecie znaleźć mnie na twitterze : @Gustoftruth
Zachęcam do komentowania i zaobserwowania ♥ ~ Franky

czwartek, 1 sierpnia 2013

Prolog

- Jeżeli teraz wyjdziesz, możesz już nie wracać. - w głowie wciąż rozbrzmiewał mi głos matki. 
Wybiegłam z domu pod wpływem impulsu, nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji mojego czynu. Dopiero teraz dociera do mnie sens i przebieg całej tej sytuacji. Tak, to jestem właśnie ja, działająca pod wpływem chwili. Najpierw działam, później myślę. Wielu decyzji przez to żałuję, ale raczej staram się sobie tego nie wypominać. 
Ze znużeniem spojrzałam przez okno jadącego pociągu. Bez większego namysłu wstałam i zsunęłam w dół szybę na tyle ile było można. W momencie wychylenia się przez okno poczułam błogą wolność. Uwielbiam to uczucie. Czuję się wtedy wyzwolona, po prostu wolna. 
Jestem właśnie w drodze do Nowego Jorku, do nowego początku, z czystym kontem.


Nowy Jork. Nowa praca. Nowe życie.

                                     
                                                        Dopiero z perspektywy czasu dostrzegam wady i zalety w tym mieście.
Nic nie było łatwe, nic samo do Ciebie nie przyjdzie. Musisz sam na wszystko zapracować, zasłużyć. Mam ambicje, jak każdy. Jednak są one tak głęboko we mnie ukryte, że wybrałam stanowisko pracy, na które nie muszę pracować kilka miesięcy czy nawet lat. Jestem kelnerką w The Gust. TG w ciągu dnia jest zwykłym barem, gdzie można wypić piwo. Wieczorem zamienia się w dudniący wszelkimi rodzajami muzyki klub. Nie jest jakoś specjalnie luksusowy czy oryginalny, ale jest.  To jest coś dla mnie. To jest po prostu...moje. Tym żyję, i z tego żyję. Mieszkam parę pięter nad The Gust, które znajduję się w starej kamienicy na rogu ulicy. Kamienica z zewnątrz nie wygląda aż tak źle, ponieważ została niedawno odrestaurowana. Z każdym dniem jest coraz lepiej, łatwiej. Powoli zaczynam się przystosowywać do życia tutaj.