czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 2

 muzyka

Szybkim ruchem wyłączyłam dzwoniący budzik. Przewróciłam się na drugi bok i nakryłam głowę poduszką. Nie, jeszcze chwilę, błagam. Podniosłam się gwałtownie gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Cholera. Chwyciłam się za czoło i potarłam bolące miejsce. Trochę przeholowałam wczoraj z alkoholem. Powolnym krokiem ruszyłam przez salon by otworzyć drzwi. Za drewnianą płytą zobaczyłam wysokiego mężczyznę, około dwudziestki, z nastroszonymi blond włosami i kilkudniowym zarostem.
- Franky Wild ? - chłopak górujący wzrostem rzucił mi pytające spojrzenie. Gdy skinęłam głową podał mi do ręki białą kopertę wielkości A4. - Potwierdzenie odbioru, proszę podpisać. - na małej karteczce wskazał mi wykropkowane miejsce. - Dziękuję bardzo, życzę miłego dnia.
- Wzajemnie. - wymamrotałam i uśmiechnęłam się blado. Zaraz się zrzygam. Kopertę położyłam na stole w salonie. By rozbudzić swoje zmysły nastawiłam telewizor na - tradycyjnie jak każdego ranka - kanał muzyczny. Włączyłam w kuchni czajnik elektryczny by zagrzać sobie wodę na poranną kawę i włożyłam dwie kromki chleba do tostera ustawiając go na odpowiedni czas pieczenia. Stojąc przed lustrem w łazience związałam włosy w luźnego kucyka. Obmyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam na swoje odbicie i uderzyło mnie wspomnienie dotyczące ust zielonookiego bruneta. Opuszkami palców przejechałam subtelnie po szyi, uchu, aż po linię żuchwy. Przymknęłam oczy wspominając tamto wydarzenie. Moją głowę zaprzątnęły myśli typu ; Kim on jest ? Dlaczego tak szybko zniknął ? I dla mnie najważniejsze. Wróci ? Potrząsnęłam głową chcąc wyrzucić te myśli z głowy i zaczęłam myć zęby. Nałożyłam na buzię odrobinę bazy pod makijaż a po chwili podkład rozświetlający, dokładnie go rozprowadzając. Oczy pomalowałam tuszem i podkreśliłam
czarną kredką. Natomiast usta potraktowałam różanym balsamem do ust. Włosy zostawiłam tymczasowo związane tak jak były. Wyszłam z łazienki gasząc światło i zamykając drzwi. Kubek z rozpuszczalną kawą zalałam wrzącą wodą a tosty posmarowałam dżemem wiśniowym. Z wiszącej szafki w kuchni na ścianie wyciągnęłam opakowanie tabletek przeciwbólowych. Chwyciłam śniadanie, kawę i tabletki i usiadłam przy białym stole. Wyciągnęłam z opakowania jedną tabletkę i popiłam ją kawą.
- Dobra, zobaczmy co tu mamy. - mruknęłam i sięgnęłam po leżącą obok kopertę. Paznokciem rozerwałam górną część papieru i ostrożnie wysunęłam zawartość koperty. Moje oczy szeroko się otworzyły gdy zobaczyłam czarny wytłuszczony druk. ZAWIESZENIE STANOWISKA PRACY. WYPOWIEDZENIE. ZDANIE WYNAJMOWANEGO MIESZKANIA. UREGULOWANIE ZALEGŁOŚCI. Kubek który trzymałam w dłoń z hukiem rozbił się na drewnianej podłodze. Moje serce na chwilę zamarło. Nie, nie, nie ! To nie tak miało się potoczyć ! Z impetem odsunęłam się od stołu i po krótkiej chwili zbiegałam już na boso do The Gust. Odszukałam wzrokiem odpowiednią osobę i podeszłam do niej.
- Dean u siebie ? - spytałam nerwowo stukając palcami. Wysoka, szczupła blondynka zlustrowała mnie od góry do dołu. Ja pierdole, tak wyszłam w samej piżamie i bez butów.  - Napatrzyłaś się ? - wycedziłam przez zęby. Zajęło jej chwilę zanim dotarło do niej co powiedziałam, bo dopiero po chwili odwróciła ode mnie wzrok i wróciła do przerwanej czynności.
- Tak, jest u siebie. - przymknęłam oczy gdy usłyszałam jej piskliwy głosik. Przeszłam za ladą baru o otworzyłam pierwsze drzwi do których doszłam. Mam cię. Wysoki, dobrze zbudowany brunet stał do mnie plecami opierając się o biurko i wyglądając przez okno. Specjalnie z głośnym trzaśnięciem zamknęłam za sobą drzwi. Chłopak od razu się odwrócił w moją stronę.
- Oddzwonię. - zmarszczył brwi a na jego twarzy wymalowała się wyraźna konsternacja. Odłożył telefon na drewniany mebel i usiadł na kręconym fotelu zaplatając ręce na piersi. - O co chodzi ? - zapytał znudzonym tonem. Jeszcze się pyta ?! 
- Co to kurwa jest ? - syknęłam i rzuciłam kopertę z papierami na biurko.
- To co widać. - powiedział hardo wpatrując się w moje oczy. Dupek nawet na nią nie spojrzał !
- Powiedziałeś, że jeżeli spłacę część zadłużenia, zostawisz sprawę w spokoju. - podeszłam do niego i oparłam się dłońmi o kant biurka nachylając się w jego stronę. Ciężko było wytrzymać jego przenikające spojrzenie, ale zebrałam całą swoją odwagę. Zmrużył oczy i z wahaniem skinął głową.
- Fakt, powiedziałem. - chwycił swój telefon i zaczął coś na nim wystukiwać - Ale to, już nie zależy ode mnie. - podniósł na mnie oczy znad telefonu. Cała złość i nienawiść uleciała ze mnie w jednej chwili. Byłam pewna, że to jego zemsta. Nie jestem dumna z tego co kiedyś nas łączyło. W skrócie. Poznaliśmy się około rok temu na imprezie u - jak się okazało - wspólnego znajomego, spotykaliśmy się przez jakiś czas, wyszła propozycja pracy w klubie jego ojca, jak widać zgodziłam się. Nasz związek, o ile można to tak nazwać brałam na serio,  zaangażowałam się w niego. Jednak problem pojawił się wtedy, gdy Dean nigdy nie znajdował czasu na wspólne wyjścia, kolacje, spotkanie się ze znajomymi, czy po prostu spędzenie czasu we dwoje. Jeżeli się spotykaliśmy, zawsze kończyło się to seksem, który wynikał z jego inicjatywy. Słyszeliście kiedyś pojęcie " związek seksualny " ? Tak, nasz związek opierał się tylko i wyłącznie na seksie.  Przez sposób w jaki mnie traktował, zupełnie zmieniłam pogląd na życie miłosne. Dean pokazał mi, że miłość nie istnieje, jest tylko przyjemność.
- Dean, proszę cię, daj mi czas na spłatę długu. - powiedziałam błagalnym tonem. Czułam... skruchę ?
- Przykro mi, mamy już zatrudnionego nowego pracownika. Nie wywiniesz się Franky. - zmarszczył brwi i oparł brodę na swoich dłoniach. - Chyba, że...- wstał, obszedł biurko i stanął przy moim boku.
- Zgodzisz się na pewien...układ. - dokończył i pochylił się w moją stronę, szeptając mi do ucha. Nie byłam zbytnio zachwycona reakcją mojego ciała, gdy przeszła po nim intensywna fala dreszczy. Brunet zaczął składać na moim policzku subtelne pocałunki, aż dotarł do kącika moich ust. Zaskoczona obrotem sytuacji nie mogłam się ruszyć.
- Jeśli tylko mi pozwolisz - powiedział przygryzając płatek mojego ucha - zrobię dla ciebie wszystko co tylko sobie zażyczysz. Nosem przejechał wzdłuż mojej szyi, jednocześnie zostawiając na niej mokre ślady swojego języka. Zacisnęłam powieki i starałam się przełknąć tworzącą się gulę w moim gardle.
Czytaj ; "Dostaniesz nową pracę, mieszkanie, i inne drogie pierdoły na które mnie stać a w zamian, gdy tylko będę miał zachciankę, będę mógł cię pieprzyć". Nie ukrywam, mimo tego że mnie zranił, nadal mam do niego słabość. Ignorując moje wyraźne protesty chłopak pchnął mnie lekko na ścianę i wpił się w moje wargi z niesłychaną natarczywością. Próbował wywalczyć dostęp do wnętrza moich ust, jednak ja uparcie go odmawiałam. Poległam jednak gdy Dean zacisnął palce na moim biodrze, jęknęłam z bólu a on wykorzystał chwilę wdzierając się do środka swoim obleśnym językiem. Uważnie studiował moje podniebienie, kończąc pocałunek przygryzieniem mojej dolnej wargi. Z trudem wcisnęłam między nasze ciała moje dłonie i usadowiłam je na jego torsie w celu odepchnięcia go. Na moje szczęście, zrozumiał iluzję.
- Zapomnij. - powiedziałam gdy tylko moje usta stały się wolne. Odepchnęłam go, tyle że tym razem mocniej. Gdy odwracałam się chłopak chwycił mnie za ramię zmuszając mnie, bym zwróciła się w jego stronę.
- Przyjdziesz. - powiedział to z takim luzem i pewnością, jakby miało się to ziścić. Wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i wyszłam z małego pomieszczenia. - Do końca tygodnia ma Cię tu nie być. - krzyknął za moimi plecami.
Co dziś jest ? Wtorek. Mam pięć dni, na znalezienie nowego mieszkania i pracy. Zajebiście. 

Zegarek nocny stojący na szafce obok łóżka wskazywał godzinę dwudziestą pierwszą czterdzieści siedem. Leżąc na łóżku z laptopem uporczywie przeszukiwałam oferty pracy oraz wynajmu mieszkań. Cały dzień przesiedziałam na buszowaniu w internecie. Gdy znalazłam kolejny adres interesującego mnie mieszkania zapisałam go w białym notesie. Zmęczona obróciłam się na plecy, dając sobie chwilę wytchnienia. Może powinnam przyjąć jego ofertę ? Przecież to nic wielkiego. Spałam już z nim nie jeden raz...Co innego robić to dla przyjemności, niż dla pieniędzy. Nie, nie jestem taka. Nie potrafiłabym zniżyć się do takiego poziomu. Czyżby ? Nie ! Nie pozwolę sobie na to.
Zerknęłam jeszcze raz na stojący obok zegarek i chwyciłam do ręki telefon. Wprowadziłam odpowiedni numer i czekałam aż ktoś odbierze. Jeden sygnał, drugi, trzeci...
- Halo ? - po drugiej stronie usłyszałam niski męski głos.
- Um, dobry wieczór. Dzwonię w sprawie oferty wynajmu mieszkania. - kolejnej z rzędu, dodałam w myślach.

Od rana jestem zabiegana. Mam masę spraw papierkowych do pozałatwiania i mało czasu. Dziś jest piątek a od wtorku obejrzałam siedem mieszkań i byłam na trzech rozmowach w sprawie pracy. Ani tego pierwszego, ani tego drugiego nie znalazłam. Właśnie jestem w drodze do kolejnego mieszkania. Okolica jest o wiele spokojniejsza niż ta w której mieszkałam dotychczas. Można powiedzieć, że aktualnie stoję w centrum osiedla domów szeregowych. Chodniki są wyłożone płaskimi kamieniami, a po bokach dróżek rosną drzewa i posadzone są piękne kwiaty, których nazwa wyleciała mi z głowy. Pięknie tu. Zerknęłam na adres zapisany na kwadratowej karteczce. To tutaj. Z wahaniem weszłam po schodach prowadzących do domu rozglądając się po okolicy. Szukałam dzwonka do drzwi, lecz go nie znalazłam. Zamiast niego na drzwiach wisiała kołatka. Chwyciłam ją i zastukałam dwa razy. Za drewnianymi drzwiami usłyszałam szmer i od kluczanie zamka.
Przede mną stała średniego wzrostu kobieta z czarnymi włosami upiętymi w koka. Makijaż miała dosyć mocny. Oczy pomalowane szarawym cieniem i podkreślone eye-linerem a usta zrobione na czerwono. Ubrana była w białą koszulę włożoną w beżową ołówkową spódnicę nad kolano i na nogach założone miała czarne szpilki. Oficjalnie. Podczas gdy ja miałam na sobie ciemno beżowe obcisłe spodnie, luźną kremową bluzę z napisem " Brooklyn NY Soccer League 1963" i na nogach czarne trampki. Na moim lewym ramieniu swobodnie wisiała duża torba w kolorze koniakowym.

- Pani Wild ? - zmierzyła mnie wzrokiem z powątpieniem.
- Tak. - skinęłam głową. Podziwiaj widoki mała póki możesz. - A Pani to...?
- Właścicielka domu. - zmarszczyła brwi. - Victoria Cross. - podała mi dłoń, którą bez wahania chwyciłam.
- Ma Pani dość męski głos przez telefon. - zmiana planu. Trzeba rozładować trochę atmosferę. Cycki kobiety nie fajnie zaczęły latać we wszystkie strony z powodu śmiechu. Nie powiem, ma czym oddychać.
- Mój chłopak z Panią rozmawiał. - wydusiła z siebie gdy się trochę uspokoiła. Nagle zerknęła na zegarek założony na swoim nadgarstku. - O, musimy się streszczać.
Muszę przyznać, że jeszcze nigdy w tak szybkim tępię nie oglądałam mieszkania. Nigdy wcześniej nie podjęłam też tak szybko decyzji o jego wynajęciu.
- Co mam podpisać ? - zapytałam z uśmiechem na zewnątrz budynku.
- Na razie wystarczy potwierdzenie decyzji drogą e-mailową. Jak najszybciej niech dostarczy Pani do mnie potrzebne dokumenty i to wszystko. - podała mi małą wizytówkę z jej nazwiskiem, adresem zamieszkania, adresem prywatnego biura i numerem kontaktowym.- Zatem, - sięgnęła ręką do torebki i wyciągnęła z niej pęk małych srebrnych przedmiotów. - klucze są Pani.
Udało mi się. Jeden problem z głowy.



Hej ! Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na nowy rozdział. Wyjechałam i potrzebowałam chilloutu ♥ Następny rozdział powinien pojawić się jakoś w połowie przyszłego tygodnia.
Dziękuję za komentarze i opinie :)
Nie chciało mi się sprawdzać błędów, więc przepraszam za wszystkie niedogodności !
Liczę na wasze komentarze i zaobserwowanie ;)
tt : @gustoftruth
                                                                                                     Franky